środa, 12 grudnia 2012

Jak przechytrzyć islamskich rewolucjonistów, nie zanudzając przy tym widza

Na koniec listopada zaplanowano polską premierę najnowszego filmu Bena Afflecka Operacja Argo, akcja którego rozgrywa się w ogarniętym islamską rewolucją Iranie, w czasie słynnego kryzysu dyplomatycznego z 1979 r.,  spowodowanego uwięzieniem przez siły rewolucyjne 52 amerykańskich zakładników. Fabuła skupia się na operacji wydostania z Iranu sześciu pracowników amerykańskiej ambasady, którzy uniknęli pojmania ukrywając się w rezydencji kanadyjskiego ambasadora. Biorąc pod uwagę tematykę filmu, można było się spodziewać, że recenzenci i widzowie w USA potraktują go ulgowo. Kiedy więc za oceanem Operacja Argo zaczęła zbierać wyjątkowo pochlebne recenzje, pojawiły się głosy co bardziej podejrzliwych polskich kinomanów, twierdzących że film zawiera pewnie proamerykańską propagandę i inne treści przeznaczone wyłącznie dla amerykańskiego quasi-patrioty, i jako taki nie kwalifikuje się do oglądania przez wymagającego i obiektywnego europejskiego widza (nuta złośliwości zamierzona). Niniejszym śpieszę donieść, że podejrzenia te są absolutnie nieuzasadnione. ;)